Blog dla chcących więcej oraz gabinet pomocy psychologicznej online

EMOCJE Szczęście

Jak bardzo jesteś leniwy/a?

02/02/2013

Jak bardzo jesteś leniwy/a?

Odbiegając trochę od ostatnich tematów (w zasadzie to niewiele się tu zmienia) chciałam Was trochę zmobilizować do myślenia, zastanowienia się i podjęcia, mam nadzieję, dyskusji.

Jesteś leniwy, prawda? Pewnie pierwsze zdanie z tego postu już Cię zniechęciło do dalszego czytania. Myślenie? Zastanawianie? DYSKUSJA?! No zwariowała…

Nie, nie zwariowałam. Sama borykam się z „problemem” lenistwa. Czasem notorycznego i permanentnego. Czasem to tylko chwilowa „niemoc” i niechęć do wszystkiego co mnie otacza.
Też tak masz? Witaj w klubie leniwców.
5
Nie wiem czy dotarłeś już do tego fragmentu, czy zrezygnowałeś po pierwszych zdaniach, ale jeśli nadal to czytasz, to znaczy, że być może chciałbyś się tej swojej „leniwości” pozbyć. A może jesteś tak leniwy, że już nawet nie chce Ci się zmienić strony na inną.

Tak czy inaczej, nadal tu jesteś. Więc zabierzmy się do pracy (uhhh….) i zróbmy coś pożytecznego.
I żebyśmy mieli jasność! Nie uważam, że dorywcze lenistwo jest złem. Złe jest wtedy, kiedy uniemożliwia Ci bycie szczęśliwym i zdobycie tego, czego pragniesz. Bo Cię blokuje, wygrywa i tłamsi potencjał.

Ale do rzeczy.
Poniżej lista 6 (AŻ sześciu) sposobów na pokonanie lenistwa. Całkiem przyjemna i łatwa do zastosowania. Serio. Udało mi się pokonać lenistwo i doczytać do końca.

  1. Nic nie rób. Alleluja! Cóż za rada cudowna dla każdego prawdziwego i szanującego się leniucha. Ale żeby nie było zbyt różowo, to to „nicnierobienie” powinno trwać 10 minut. Ale naprawdę. Rzetelne 10 minut totalnego NICNIEROBIENIA. Nie latamy po mieszkaniu, nie przeglądamy fejsbuczka, maili i setek stron z kotkami, nie słuchamy muzyki. Leżymy w ciszy i skupieniu, z zamkniętymi oczami. Po tych 10 minutach… Jakiś cud. Zaczyna się autentycznie CHCIEĆ! Spróbuj, o ile lenistwo Ci na to pozwoli ;)
  2. Zasada 5 minut. Porób coś pożytecznego, popracuj przez 5 (słownie pięć) minut. To niedużo, prawda? Nawet możesz sobie nastawić stoper, co by nie daj boże nie robić nic dłużej. Nasz umysł jest tak ciekawie skonstruowany, że jeśli mamy w perspektywie małe zadanko, takie właśnie pięciominutowe, to chętniej i łatwiej się rozbudzi, aby je wykonać, niż kiedy miałby w perspektywie całodzienną harówkę. Po tych 5 minutach jest duża szansa, że uda Ci się doprowadzić coś do końca, nawet gdyby miało to trwać niebagatelne pół godziny.
  3. Dziel i rządź. Każde większe przedsięwzięcie podziel na kilka mniejszych. Wiadomo, że łatwiej i chętniej zabierzesz się do czegoś drobniejszego. Nawet wspinaczka na jakiś mały 8-tysięcznik jest dzielona na mniejsze etapy. Bo komu by się chciało leźć tyle km w górę bez przerw…

Dobra za nami półmetek. Jesteś jeszcze ze mną?
1

  1. Nagrodyyyy! Nagradzaj siebie za każdy etap, przez który udało Ci się przebrnąć. Czy to będzie ciastko (chociaż to chyba krótka droga do chorobliwej otyłości), drzemka, kilka minut na fejsbuniu, telefon do mamy, czy cokolwiek innego, nie odmawiaj sobie. Musisz czuć, że zasłużyłeś i zapracowałeś na tę nagrodę.

  2. Co masz do zrobienia, zrób jutro (tfu!), zrób DZIŚ. Po co to odkładać? Nagromadzi się, dojdą następne obowiązki, oddali nam się gratyfikacja (patrz punkt 4), a i tak zrobić kiedys będzie w końcu trzeba. Czemu nie od razu? Kiedyś ktoś powiedział, że „jutro” to najbardziej obłożony obowiązkami dzień tygodnia. Zwolnij go sobie trochę :)

 

  1. Kto rano wstaje… Cóż. To jest punkt najbardziej dla mnie kontrowersyjny. Jako odwieczna zatwardziała sowa, nie miałam przekonania co do wstawania z kurami. Aczkolwiek, muszę przyznać, że coś może w tym być. Rano, wstając o przyzwoitej godzinie, mamy więcej energii, więcej tez czasu (nie, nie na leniuchowanie!) i tak naprawdę jesteśmy wydajniejsi. Co prawda ja mam nieco opóźniony zapłon i nawet jeśli wstaję koło 8 rano to do świata żywych dostosowuję się w granicach 10.30. Ale to i tak spory sukces. Mam te 2h dla siebie, na rozbudzenie się, zaplanowanie dnia, uporządkowanie drobnych spraw. Co i tak przy wstawaniu o 14 (tak tak, tez tak umiem, chociaż 14 to nie mój rekord) jest sporym apgrejdem siebie samej :)

Jak zostać skowronkiem? Naprawdę chcesz wiedzieć? No dooobraaaa… Napiszę już wkrótce.

A teraz wracam do swojego nicnierobienia… W końcu punkt 1 zobowiązuje :)


    Jeśli borykasz się z problemami natury psychicznej, czujesz się wypalony/a, cierpisz na depresję, masz dosyć tkwienia w jednym miejscu albo szukasz porady - dobrze trafiłeś/aś! Odezwij się! Napisz bezpośrednio: psycholog.kotlarek@gmail.com


    poprzedni artykuł

    Zapytaj mnie o…

    następny artykuł

    Jak dobrze wstać skoro świt