Blog dla chcących więcej oraz gabinet pomocy psychologicznej online

Bez kategorii

Bulimia

03/01/2017

Bulimia

Zaburzenia odżywiania dotykają coraz więcej osób. Młode dziewczęta, ale i chłopców zaczyna się diagnozować z tym problemem. Jest wiele powodów tego zjawiska, ale jednym i zdaje się, że najbardziej zasadniczym jest kult szczupłej sylwetki promowany przez media.

Dorastające dziewczęta w obliczu stawania się kobietą, nabierania nieco bardziej krągłych kształtów, jednocześnie dostają informację z zewnątrz o szeregu wymagań jakie „powinna” spełniać kobieta.

To powoduje frustrację, dążenie do ideału, a często w konsekwencji – zaburzenie odżywiania, jakim jest bulimia.

CZYM JEST BULIMIA?

Osoby zmagające się z bulimią mają częste napady objadania się, które później kompensowane są na dwa możliwe sposoby, często i to, i to – mogą prowokować wymioty lub stosować środki przeczyszczające, bądź katować się wielogodzinnymi treningami.

Przed napadami odczuwane jest napięcie. Pochłanianie jedzenia przynosi swego rodzaju ulgę i ukojenie, następnie zastępowane przez poczucie winy, wstyd i strach o to, co dalej.

Osoby te są stale zajęte tematem jedzenia. Często rozmyślają o nim, planują swoje uczty i sposoby pozbycia się go z organizmu. Bywa, że nie chcąc dopuścić innych do swojej tajemnicy, odpychają bliskie osoby, izolują się, co pogłębia stan, w jakim się znajdują.

Warto wspomnieć również o tym, że bulimię często trudniej „zauważyć” niż anoreksję. Osoby chorujące na tę drugą mają niedowagę, często znacznie widoczną, z kolei osoby chorujące na bulimię mogą mieć wagę w normie, dopiero przyglądając się uważniej można dostrzec piekło chorej. Badania wskazują także na to, że te osoby w przeszłości zmagały się właśnie z anoreksją.

LIST OD CZYTELNICZKI

Przyczyny i przebieg choroby potwierdza list nadesłany do nas przez Monikę, za który bardzo dziękujemy. Monika wskazuje na to, że choroba stanowiła dla niej swego rodzaju błędne koło – jedzenie, żal do siebie, wymioty, żal do siebie. Zdaje sobie sprawę również z tego, że jej samoocena była bardzo niska. Była niepewna siebie, dostrzegała jedynie mankamenty swojej figury, a to z kolei spowodowało u niej zainteresowanie różnego rodzaju dietami.

Próbując coraz to nowszych, chwilowo gubiąc kilogramy, odczuwała satysfakcję, czuła, że to „ona tutaj rządzi” – miała nad sobą kontrolę. Jak sama twierdzi – tylko w teorii. Z czasem zdała sobie sprawę z tego, że to choroba ma nad nią kontrolę, a nie ona nad jedzeniem.

Momentem zwrotnym w całej historii autorki listu okazała się śmierć bliskiej koleżanki Justyny. Ona również cierpiała na bulimię, która doprowadziła ją do śmierci. Wtedy Monika postanowiła stawić czoła zaburzeniu i zawalczyć o siebie. Podkreśla także to, jak ogromną rolę w tej walce odegrało wsparcie bliskich, szczególnie jej chłopaka. To przy nim poczuła się bezpieczna, akceptowana i chciana taką, jaka jest. Dało Jej to siłę do tego, by dalej walczyć.

Istotne jest, żeby zdawać sobie sprawę z tego, z jak poważną chorobą mamy do czynienia. Zaburzenie, jakim jest bulimia,może prowadzić nie tylko do próchnicy, otyłości czy raka przełyku, ale także do śmierci.

Z kolei psychologiczne skutki choroby wiążą się ze spotkaniami w formie psychoterapii, których celem jest uświadomienie sobie czym jest choroba i nauczenie się tego, jak sobie z nią radzić i regulować własne emocje.

CO RADZI MONIKA?

Trzeba zrozumieć czym jest dla nas choroba i wypracować własne sposoby rozpoznawania jej w swoim życiu. Dobrze jest mieć przy sobie bliskie osoby, które bezwarunkowo nas wspierają, z którymi zawsze możemy podzielić się swoimi problemami i troskami. Należy też zrozumieć, że wychodzenie z choroby to proces, wieloletnia i wielokrotna walka, z której nie wolno nam rezygnować nawet wtedy, gdy niepowodzenie goni niepowodzenie.

Jeśli zauważyliście u kogoś objawy bulimii, nie wahajcie się z tą osobą porozmawiać i namówić na leczenie. To bardzo ważne. A jeśli to WY zmagacie się z tym zaburzeniem – przemyślcie na spokojnie opcję psychoterapii i leczenia. Dają one wymierne efekty.


    Jestem studentką psychologii na III roku na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Swoją przyszłość wiążę z psychologią kliniczną, rozważam też podjęcie nauki w Szkole Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowie. Uczestniczyłam w praktykach w pracowni psychotechnicznej Pro Salus. Obecnie jestem wolontariuszem w Centrum Neuropsychiatrii Neuromed na Oddziale Dziennym dla dzieci i młodzieży. W wolnych chwilach ćwiczę jogę i nie wyobrażam sobie życia bez moich dwóch kotów!


    poprzedni artykuł

    Życzenia świąteczne

    następny artykuł

    2017