Blog dla chcących więcej oraz gabinet pomocy psychologicznej online

Bez kategorii

Lęk przed śmiercią – między wiarą a ateizmem

19/08/2021

Lęk przed śmiercią – między wiarą a ateizmem

Rodzimy się i umieramy. Dwa bardzo istotne wydarzenia z naszego życia, które  niczym klamra spinają jego początek i koniec. Są niejako początkiem i końcem. Alfą  i Omegą. Cykl życia zaczyna się i kończy. O ile narodziny otwierają coś co  poznajemy, coś co jest doskonale opisane niemal od każdej strony – biologicznej,  filozoficznej, pedagogicznej czy psychologicznej to już ów koniec jest pewną bramą,  za którą nie wiemy co się czai. Częściowo próbuje nam to wyjaśniać wiara –  oczywiście tym wierzącym. Wśród wielu licznych religii, zarówno monoteistycznych jak i politeistycznych jawi się jako droga, gdzie często czeka nas nagroda lub kara  będąca efektem doczesnego życia. Może ona się jawić jako Raj, Niebo, Valhalla,  Kraina Wiecznych Łowów itp. Element wiary może bardzo ułatwiać zrozumienie  owego przejścia. Z drugiej strony wiara sama w sobie jest pewną łaską lub też  świadomym (mniej lub bardziej) wyborem do którego zostaliśmy namówieni przez  rodzinę, bądź też wybraliśmy sami. Pozostaje pytanie, które dość często przewija się  w wielu dyskusjach – A co z ateistami? Jakie oni mogą mieć wyobrażenie o śmierci?  Co z lękiem przed śmiercią? Czy jest on różny? Czy ma inne podłoże? A może jak  sobie z nim poradzić?

Zacznę od tego, co napisał nieżyjący już polski filozof Leszek Kołakowski:

„Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia”.

I  tu w tym cytacie pięknie zawarł dualizm i sprzeczność jaka tak naprawdę towarzyszy  każdemu z nas w obliczu śmierci. Śmierci zarówno dotyczącej nas bezpośrednio bądź też naszych bliskich. Nie mamy na nią za bardzo wpływu (pomijam tu kwestie  samobójstwa lub eutanazji – gdyż nie jest to temat na którym się skupiamy), jest od  nas niezależna ale jest też nieuchronna. Nie da się jej ominąć, oszukać. Wcześniej czy później zapuka do drzwi naszego życia. Wkroczy na scenę naszego życia. Nie będzie  wymagać naszej akceptacji, nie będzie zważać na protesty i lęki. Po prostu bardziej  brutalnie lub mniej da o sobie znać. Z jednej strony boimy się śmierci. Lękamy się  jej. Z drugiej, śmiało mogę powtórzyć za Seneką Młodszym –

„Boimy się nie śmierci  ale wyobrażenia jakie o niej mamy”.

Bo o ile śmierć może być straszna sama w sobie

to bardziej może nas przerażać nasze wyobrażenie o niej samej jak i tym co ona  rozpoczyna. Jeśli założymy, że coś rozpoczyna a nie tylko coś kończy. Kończy  ludzkie życie. A co dalej? Tu znów posłużę się filozofem, który mnie osobiście

najbardziej stara się odpowiedzieć na postawione tu pytania: mianowicie rzymski  filozof z okresu republiki – Lukrecjusz – ujął śmierć jako swoisty stan nieistnienia,  który można porównać do stanu jaki mamy przed narodzinami. Tłumacząc prościej:  Skoro nie rozpaczamy nad tym, że nie było nas 100 lat temu to nie rozpaczajmy, że  nie będzie nas za 100 lat. Jeśli oddzielimy pojęcie śmierci z jakiegokolwiek wątku  religijnego to uzyskamy coś na kształt bycia bez świadomości. Czyli nie czując nic  przed narodzinami nie będziemy czuć nic po śmierci. Innymi słowami – nie trzeba  czuć lęku przed tym. To po prostu nadejście kresu naszego życia zapoczątkowanego  narodzinami. Być może to właśnie ateiści rozumiejąc owe rozważanie Lukrecjusza  stają się o wiele bardziej odporni na lęk przed śmiercią niż ludzie religijni. Gdyż to  religie mówią o lęku, straszą piekłem, powrotem do nieprzyjaznych krain czy wręcz  powrotem na ziemie ale w innym wcieleniu.

Być może należałoby pójść jeszcze dalej i porównać oczekiwania ludzi wierzących,  ateistów i tych niepewnych co do dalszych losów po śmierci? Z jednej strony  wierzący niekoniecznie muszą bać się śmierci – wszak zbliża ich do Absolutu – jedni  nazwą Go Bogiem, inni Oświeceniem, czy formą Zbawienia. Z drugiej strony ateista  nie ma problemu z takim rozważaniem. Gdyż po śmierci nie czeka nic. Jeśli to jest  nic to nie może być ani złe ani też i dobre. Więc nie ma się czego obawiać. To w  takim razie kto się może obawiać śmierci? Być może ktoś, kto jeszcze nie ugruntował swoich przekonań w tej kwestii. Ktoś, kto trwa w takim zawieszeniu między wiarą a  niewiarą. A owo niezdecydowanie może właśnie skutkować ogromną niepewnością  co do swoich dalszych losów – tych które będą po śmierci. Oczywiście przy całej  rozmowie o lęku przed śmiercią należy wspomnieć też o jeszcze jednym wymiarze  tego lęku jakim będzie strach – zwykły biologiczny strach przed zakończeniem życia. Strach ten jest wręcz zwykłą ludzką reakcją na zmianę jaką jest śmierć. I strach ten  będzie miał zupełnie inna formę niż lęk przed tym co może być po śmierci.

Kończąc powoli owe rozważanie na temat lęku przed śmiercią a bardziej lęku przed  tym co będzie po śmierci, kieruje się w stronę, która być może zaskoczy Was  wszystkich. Mianowicie jeśli nie jesteś osobą religijną, bądź jeśli religia nie jest w  stanie (nie musi być) zwalczyć w Tobie lęku, o którym pisze – to może warto swoje  myśli skierować jednak ku temu co jest tu i teraz. Bo teatr życia mieści się właśnie tu. W tym momencie. Jak i w tych, które były już Waszym udziałem oraz w tych w  których dopiero udział nastąpi. Może właśnie w tym powinien być zawarty sens  myślenia o przemijaniu – to nie przemijanie jest sensem naszego życia – ale właśnie  życie. Być może do tego tematu należy podejść bardzo hedonistycznie. I na pytanie o lęk dotyczący naszej pośmiertnej postaci trzeba postawić pytanie, które być może  będzie mieć większe znaczenie – Czy większym lękiem nie jest lęk przed złym  przeżyciem tego co mamy tu i teraz? Osobiście bardziej lękam się tego by swojego  życia nie zmarnować. By tu i teraz żyć, kochać, być kochanym, odkrywać,  nawiązywać relacje, poznawać nowych ludzi, szukać nowych doznań, być wolnym i  spełniać swoje marzenia. Przecież żyjemy teraz. W tym konkretnym czasie. Tu. Nie  za 100 lat. Nie kiedyś tam. Gdzieś tam. Może zamiast lękać się po prostu należy żyć i czerpać z tego życia by gdy przyjdzie jego kres móc powiedzieć, że to była ciekawa  przygoda.


Tekst autorstwa Michała Machowskiego.

https://twitter.com/Brodacz_82

https://swiatbrodacza.blogspot.com/


    Jeśli borykasz się z problemami natury psychicznej, czujesz się wypalony/a, cierpisz na depresję, masz dosyć tkwienia w jednym miejscu albo szukasz porady - dobrze trafiłeś/aś! Odezwij się! Napisz bezpośrednio: psycholog.kotlarek@gmail.com