Najlepiej zarabia się na śmierci
Nie, nie będzie tutaj transkrypcji listu. Ani tłumaczenia. Nic z tych rzeczy. Ale zobaczycie coś innego. Coś, co wywołało niemałą burzę w zagranicznych mediach społecznościowych.
W kwietniu minie 21 lat od samobójczej śmierci Kurta Cobaina, lidera zespołu Nirvana. Przyczyną najprawdopodobniej silne uzależnienie od heroiny, które próbował leczyć w klinice odwykowej. A może nie znamy wszystkich faktów. Istnieje duża szansa ciężkiej depresji lub innych zaburzeń.
I teraz. Mamy rok 2015. Wydawać by się mogło, że świadomość ludzi odnośnie samobójstw jest coraz większa, a na pewno większa niż była 20 lat temu. A jednak krążąc po sieci znalazłam koszulki z listem samobójczym Cobaina. Za 16$. W postaci tank topów i bluz z długim rękawem. Ciężko w to uwierzyć?
Cóż. Jak wiemy Kurt był osobą publiczną, znaną i kochana przez wielu fanów na całym świecie. To po 1. Po 2. na śmierci zarabia się często najlepiej, zwłaszcza na tak “medialnej” (czuję niesmak). W końcu płyty Amy Winehouse czy Jacksona, szły jak świeże bułeczki po ich śmierci. A po 3. w niektórych kręgach samobójstwo wciąż jest traktowane trochę romantycznie. Jak u Romea i Julii. Młodzi ludzie czasem podejmują decyzję o wspólnej śmierci, by “ich miłość trwała wiecznie”.
Social media zawrzały. Ludzie pisali, że to obrzydliwe, że ci, którzy to kupują i noszą nie powinni się rozmnażać, że Cobain był chory, a list samobójczy to nie jest powód do żartów czy noszenia go na sobie w klubie. Ja sama próbowałam doszukać się chociaż jednego pozytywu z tego całego ubraniowego zamieszania. Pomyślałam o tym, że BYĆ MOŻE taka koszulka, niekoniecznie noszącemu ją, ale innym, da do myślenia, ktoś poczyta o samobójstwach, dowie się więcej, może uchroni przed tym kogoś z bliskich znajomych. A potem zrezygnowałam. Nie. Nie wiem. Nie rozumiem. I chyba nie chcę rozumieć. Ręce mi opadły. Mam czekać na blogerki modowe ubrane w koszulki z listem samobójczym Magika?