Psycholog podróżuje – Featherdale Wildlife Park i Sydney 24.11.2014
Jak zapewne wiecie, ostatni urlop spędziłam w Australii. Trzy tygodnie w środku „południowo-półkulowego” lata na samym końcu świata. Kilka osób zachęcało mnie do zrobienia relacji z wyjazdu. Sama chciałam to zrobić, a blog wydaje się do tego najlepszym miejscem. Co jakiś czas zamierzam wrzucać tutaj wpisy pełne zdjęć i krótkich opisów tego, co, gdzie, z kim i jak długo się działo w kilku niezwykle ciekawych miejscach. Nie mam zamiaru się rozpisywać. Obrazy powiedzą wszystko za mnie. O resztę zawsze możecie dopytać. Gotowi? Zaczynajmy.
Tuż po przylocie nie było czasu na odespanie jet lagu. A przynajmniej nie od razu. Postanowiłam zacząć zwiedzać i powracać w miejsca, które poznałam podczas mieszkania w Sydney. Na pierwszy ogień poszedł Feathedale Wildlife Park i spacer po Sydney.
Featherdale, to takie zoo, w którym można karmić, głaskać, obserwować, dotykać i drapać za uchem kangury i koale, a także usłyszeć wiele ciekawych pogadanek o innych australijskich zwierzętach.
Jak się okazuje, koale wcale nie są „naćpane” eukaliptusem. Nie zawiera on żadnych substancji psychoaktywnych i tym podobnych. Dopiero w Australii dowiedziałam się, że koale są po prostu… leniwe. To znaczy, konkretniej, eukaliptus zawiera bardzo nie wiele substancji odżywczych i energii, dlatego te torbacze są wiecznie zmęczone, rozleniwione i śpią około 16h na dobę.
Te „małe kangurki” to wallabie. Z rodziny kangurowatych. I nie, tych się nie zjada ;)
Z innych ciekawostek, to pingwiny żyją np. na Tasmanii i w niektórych częściach Australii. Są przystosowane do ciepła. Już od małego uczą się polować na ryby na wolności, ale jeśli coś im się stanie i trafiają pod opiekę zoo, to zaczynają być karmione z ręki. Co ciekawe, raz nauczone jedzenia podawanego im wprost do dziobów, zatracają umiejętność polowania i wypuszczone, zdechłyby z głodu, dlatego już się ich nie wypuszcza po okresie rekonwalescencji.
Po południu Sydney nieco zachmurzone i ukryte we mgle. Listopad to późna wiosna/bardzo wczesne lato w Australii, dlatego pogoda niekoniecznie rozpieszczała.