Zadowalanie innych (people pleasing). Znaki ostrzegawcze.
Nasze uszczęśliwianie innych nie zawsze jest oczywiste. Jest to cecha, która może się przejawiać na wiele różnych sposobów. Uszczęśliwianie ludzi to nie tylko bycie miłym, choć może to być jeden z głównych elementów naszego funkcjonowania. Sedno tkwi w tym, że bardzo często uszczęśliwiając ludzi, zmagamy się z własnym poczuciem wartości i tożsamością. Wiąże się to z brakiem wyznaczonych granic i strukturą relacji w naszym życiu. Skutkiem tego może być poczucie zmęczenia czy pustka. Większość ludzi stara się być uprzejma i przestrzegać norm społecznych. Gorzej gdy to wykracza poza jakieś drobne czy podstawowe próby uszczęśliwiania innych. Po czym poznać, że coś poszło już za daleko?
Oto niektóre z bardziej subtelnych znaków ostrzegawczych:
- Nie jesteś w stanie podejmować decyzji samodzielnie
Jeśli za bardzo uszczęśliwiasz ludzi, prawdopodobnie masz trudności z rozpoznaniem własnych potrzeb. Możesz mieć również problem z brakiem poczucia własnej tożsamości, gdyż jesteś przyzwyczajony do dbania o wszystkich innych wokół. Jaki może być skutek takiego zachowania? Prawdopodobnie jesteś niezdecydowany, a to z kolei wpływa na wszystko, co robisz. Od przygotowania obiadu począwszy po wybór zaproponowanej oferty pracy. Jest to pewna reakcja na chęć zadowolenia innych, a jednocześnie uniknięcia rozczarowania lub skrzywdzenia innych. Jesteśmy zaabsorbowani rozważaniami na temat potrzeb innych na tyle mocno i głęboko, że nie poświęcamy odpowiedniej ilości czasu na własne potrzeby czy pragnienia.
- Nie możesz odmówić bez poczucia winy
To błędne przekonanie, że ludzie, którzy uszczęśliwiają innych, nigdy nie mówią „nie”. Nawet jeśli możesz i odmawiasz, istnieje duża szansa, że poczujesz się winny z powodu postawienia takiej granicy. To dlatego, że tak naprawdę nie uważamy, że zasługujemy na stawianie swoich potrzeb ponad czyimiś. Podobnie martwimy się, że zranimy kogoś i spotkamy się z odrzuceniem. Dlatego wielu ludzi często zaciera swoje granice. Przykładowo, oświadczamy, że zamierzamy coś zrobić, ale gdy do tego dochodzi, to się poddajemy. Wycofujemy z danego słowa po to, by uszczęśliwić innych, nawet kosztem własnego dobra.
- Nie lubisz niektórych ludzi (ale udajesz, że tak nie jest)
Niektórzy ludzie zakładają, że uszczęśliwianie ludzi pochodzi z bycia po prostu dobrym człowiekiem. Nie zawsze tak jest. W niektórych przypadkach uszczęśliwianie ludzi jest sposobem na ochronę przed innymi. Dajemy im to, czego chcą, zakładając, że zostawią nas w spokoju. Uszczęśliwianie ludzi może być męczące. Zamiast cieszyć się np. własnym związkiem, często czujemy się podporządkowani temu, czego wymagają od nas inni. To może sprawiać, że wkrótce zapragniemy się odizolować od ludzi, których kochamy najbardziej.
- Czujesz się winny gdy ktoś Ci pomaga
Wielu ludzi ma trudności z proszeniem/przyjmowaniem pomocy. Czasem czujemy się wręcz winni, że ktoś musiał poświęcić swój czas lub energię na wspieranie nas. Czujemy się winni, że nie mogliśmy tego zrobić sami. Poczucie winy pojawia się też w momencie gdy nie możemy po prostu być „normalni” i przyjąć tej pomocy. Wpadamy wręcz w przytłaczający cykl. Oczywiście, gdy ktoś inny potrzebuje pomocy-bywamy pierwsi w kolejce do pomocy.
- Spędzasz czas z toksycznymi ludźmi
Toksyczni ludzie mają skłonność do kochania ludzi, którzy uszczęśliwiają innych. Potrzebują kogoś, kto potrafi tolerować lub nawet umożliwiać im ich skandaliczne zachowania. Wiedzą również, że prawdopodobnie dasz im to, czego chcą: pieniądze, bezpieczeństwo, seks. Kiedy ktoś umie postawić granice, to dąży do ochrony przed niezdrowymi związkami. Rozpozna znaki ostrzegawcze i przestrzega wytyczonych sobie granic tak, aby uniknąć dodatkowego kontaktu z tymi osobami. Często również czujemy potrzebę ratowania toksycznych ludzi. A oni robią, co mogą, aby wykorzystać naszą życzliwość do zaspokajania ich potrzeb.
- Starasz się zbudować idealne życie w mediach społecznościowych
Podobnie jak wszyscy inni, ludzie, którzy uszczęśliwiają innych, również potrzebujesz aprobaty. Niekoniecznie będziemy prosić o to wprost, ponieważ wydaje nam się to zbyt odważne i może wydawać się bezbronnością. Zamiast tego, możemy spróbować udowodnić własną wartość, a nie skupiać się na tworzeniu pozorów idealnego życia. Bo największy problem polega na tym, że my nie żyjemy tym życiem, a je tworzymy na potrzeby reszty świata – aby inni ludzie mogli je zobaczyć. Stworzenie tej iluzji nie sprawia, że czujemy się lepiej. Daje to poczucie rozbieżności między fantazją a rzeczywistością. Trochę nieswojo.
- Często czujesz się pusty
Co czujesz kiedy siedzisz sam ze sobą? Co się wtedy dzieje? Jeśli nie wiesz, istnieje duża szansa, że nie pozwalasz sobie na najmniejszą samotność. Boisz się tego, co może się wydarzyć. Często jest to połączenie smutku, gniewu i dezorientacji. Czujemy, że coś jest nie tak, ale nie wiemy, jak to naprawić. Osoby uszczęśliwiające innych, mogą odczuwać pustkę, ponieważ ich życie polega na dawaniu innym, a nie sobie. Chronicznie wylewają z pustego kubka, co pogłębia ich wyczerpanie.
- Uważasz się za bardzo mało wymagającego w utrzymaniu
W zależności od sytuacji płynięcie z prądem ma swoje zalety. Jeśli Twój stały sposób bycia polega na tym, że nie przejmujesz się niczym to w porządku. W porządku jest też to, że masz swoje potrzeby i preferencje, co nie czyni Cię pretensjonalnym, głupim lub irracjonalnym.
- Często czujesz się manipulowany przez innych
Nie chciałeś kupić samochodu, ale sprzedawca był taki nachalny. Nie chciałeś upiec babeczek na lekcję swojego syna, ale nauczycielka zapytała Cię w przerwie na lunch. Nie chciałeś tego koloru farby, ale wykonawca upierał się, że będzie wyglądał najlepiej. Czy któryś z tych scenariuszy wydaje się znajomy? Czy uważasz, że obwiniasz innych za swoje trudności z odmową lub trwaniu w swoim przekonaniu? Uszczęśliwiając ludzi, często pękamy pod presją innych. Nie chcemy wywoływać konfliktów ani ranić czyichś uczuć – nawet gdy ta osoba jest dla nas obca.
- Wpadasz w odrętwienie lub się samookaleczasz
Koszt uszczęśliwiania ludzi może być druzgocący. Nie chcemy obciążać innych. Boimy się podzielić swoimi uczuciami i myślami. Zamiast konstruktywnie radzić sobie ze stresem, uzewnętrzniamy go poprzez ranienie siebie. Odrętwienie to nie tylko efekt alkoholu czy narkotyków, ale też nadmiernego jedzenia/bądź niedojadania, hazardu, gier wideo, mediów społecznościowych czy telewizji. Nie krzywdź siebie.
- Masz „dziwne” bóle
Umysł i ciało są ze sobą ściśle połączone. Jeśli zaniedbany jedno narażamy na szwank drugie. Badania pokazują, że stres gromadzimy również w ciele. Może się on przekształcić w bóle głowy, napięcie mięśni, skurcze czy ogólny dyskomfort. Jeśli zmagamy się z tymi objawami, a jednocześnie nie ma uzasadnionych powodów medycznych do nich – to mogą być spowodowane tym, że za dużo czasu spędzamy na byciu zdenerwowanym, zestresowanym, zalęknionym i np. zaabsorbowanym innymi ludźmi.
Uszczęśliwianie ludzi to wybór. To nie jest stała część naszej osobowości. Możemy się nauczyć odwracać i likwidować niektóre z tych cech.
Spójrzmy na siebie czy jesteśmy bardziej entuzjastami innych ludzi, czy raczej wybrednie dobieramy znajomych? Jeśli jesteśmy bardziej selektywni to jakie sytuacje wywołują potrzebę dbania o innych?
Pomocne może być rozpoczęcie prowadzenia dziennika. Zapisywanie w nim momentów, w których zauważamy, że robimy coś, czego nie chcemy robić. To pomoże zapewnić nam lepszy wgląd w nasze zachowanie.
Ćwiczmy mówienie „nie”. Choćby w połączeniu z alternatywami, takimi jak:
- Dziękuję za propozycję, ale mam już inne plany.
- Bardzo bym chciał, ale tego dnia jestem zajęty.
- Nie mogę teraz. Czy możemy zmienić termin?
- To sprawia, że czuję się niekomfortowo.
- Nie jestem pewny. Pozwól mi się zastanowić.
Skoncentrujmy się na tym, co nas uszczęśliwia. Zacznijmy myśleć poważnie o ludziach, miejscach oraz rzeczach sprawiających nam radość. Zróbmy listę takich rzeczy.
Im bardziej szanujemy własne szczęście, tym mniej będziemy odczuwali potrzebę zadowolenia innych. Oznacza to, że zaczniemy stawiać najpierw na to, czego my chcemy, a nie tego czego naszym zdaniem potrzebują wszyscy inni.
Oceńmy ponownie swoje relacje. Nie da się zlikwidować powyższych objawów, jeśli nadal spędzamy czas z ludźmi, którzy ciągle lekceważą nasze samopoczucie, zdanie, obecność czy uczucia. Dlatego relacje z niektórymi mogą być tak szkodliwe. Próbując narzucać granice, będą starali się je przekroczyć. Jeśli zaczniemy pracować nad własną samooceną, oni będą podwajać wysiłki, by nami manipulować.
Usunięcie toksycznych ludzi z naszego życia może być trudne, ale jest to jeden z najlepszych sposobów na uszanowanie własnej samooceny. Jeśli chcemy przestać uszczęśliwiać ludzi – spróbujmy otoczyć się takimi, którzy wiedzą, jak o siebie zadbać.
I Ty zadbaj o siebie. Nikt za Ciebie (ani lepiej) tego nie zrobi.
Znajdź mnie na Instagramie (@psycholog_pisze) i daj znać czy i Tobie zdarza się czasem być takim „people pleaserem” i jak sobie z tym radzisz? :)