BDSM a zdrowie psychiczne
Dzisiaj wpis zahaczający o seksualność człowieka, a ściślej rzecz ujmując-o jeden z wielu ludzkich fetyszy jakim jest BDSM. Zacznijmy jednak od początku. Ponieważ pewnie nie wszyscy wiedzą, co ten skrót oznacza, postaram się go wyjaśnić jak najdokładniej, a potem odniosę to do zdrowia psychicznego.
Do rzeczy.
- B jak Bondage, czyli wiązanie (unieruchamianie),
- D jak Domination, czyli dominacja,
- S jak Sadism, czyli sadyzm,
- M jak Masochism, czyli masochizm.
W zależności od tego, jakie aspekty relacji opisuje, łączy się po dwa słowa ze sobą:
- B i D to bondage i discipline – czyli wiązanie i dyscyplinowanie (w szczególności w aspekcie kar, nie tylko fizycznych),
- D i S to domination i submission – czyli dominacja i uległość,
- S i M to sadism i masochism – czyli sado-maso.
Jak by na to nie patrzeć, w BDSM zawsze jest strona dominująca oraz strona uległa. Dominująca kreuje scenariusze, wyznacza zadania, egzekwuje ich wykonanie. Karze, jeśli wykonane zostały źle. Albo po prostu zadaje ból, jeśli to jest sensem całej zabawy.
W takiej relacji najważniejsza jest pełnia zaufania i pewność, że w każdej chwili, gdy tylko poczujemy dyskomfort, możemy nasza zabawę przerwać.
Ale poza dostarczaniem seksualnej przyjemności, BDSM ma także swój udział w naszym zdrowiu psychicznym. Jak pokazują badania amerykańskich (a jakże!) naukowców, osoby, które wprowadzają chociaż odrobinę perwersji mają dużo wyższy poziom zadowolenia z życia i cierpią na mniejszą ilość zaburzeń psychicznych, niż ci, którzy tego nie robią.
Badania objęły blisko 1000 osób, z których połowa uprawiała seks urozmaicony o elementy BDSM, a reszta preferowała tzw. waniliowy seks (bez perwersji). Każda z tych osób otrzymała kwestionariusz z pytaniami dotyczącymi ich satysfakcji z życia, odporności na odrzucenie i przywiązania w związkach partnerskich.
Pomimo wcześniejszych założeń, że preferowanie perwersji związane jest z doświadczeniem przemocy seksualnej lub gwałtu (co zostało już dawno obalone), okazało się, że osoby przyjazne BDSM są bardziej otwarte na świat i ludzi, mniej neurotyczne, rzadziej chorują na depresje i zaburzenia nastroju, lepiej i bezpieczniej czują się w swoich związkach, a ich satysfakcja z życia jest dużo wyższa niż u osób lubiących tylko delikatny seks.
I, żebyśmy mieli jasność, nie chodzi tutaj o ciągły seks z dominacją, sadyzmem czy uległością, ale o UROZMAICANIE swojego życia erotycznego. Próbowaliście?