Overthinking, czyli paraliż analityczny.
Czy podejmowanie decyzji sprawia Ci dużą trudność? I wszystko jedno, czy chodzi o to, co zjeść na śniadanie, jaki kolor powinny mieć nowe buty, co napisać w mailu, czy chodzi o wybór studiów.
Czy spędzasz dużo czasu szukając w sieci wszystkich symptomów, które u siebie zauważasz i wychodzi Ci coś w stylu syndromu Cronkhite’a-Canady?
Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się zrobić screen rozmów z kimś, w kim się zakochałeś i potem godzinami je analizować z każdej strony? Czy “Cześć” jest inne od “Witaj” i co to mogło oznaczać? Czy zawsze starasz się znaleźć jakieś ukryte znaczenie w rozmowach?
Czy media społecznościowe bywają dla Ciebie źródłem niepokoju, bo wciąż martwisz się, żeby dodać idealne selfie, Twój tweet musi być mądry i zabawny jednocześnie, byś nie wyszedł na idiotę i często zastanawiasz się czemu ktoś Cię obserwuje na Instagramie?
Czy zanim zaśniesz, w Twojej głowie pojawiają się myśli z całego dnia? Analizujesz, przetwarzasz, przeżywasz. Czy te myśli często są negatywne? Sprawiają, że jesteś zdołowany lub zmęczony ciągłym analizowaniem?
Jeśli tak, to jesteś klasycznym przykładem Overthinkera.
Wielu z nas jest ofiarami overthinkingu (zwanego również paraliżem analitycznym), ale najczęściej wygląda on mniej więcej tak, że analizujemy każde ZA i PRZECIW jakiejś decyzji, “dławimy się” gdy chcemy coś powiedzieć publicznie i wstydzimy się albo skupiamy się na zbędnych szczegółach, tracąc jednocześnie pełny obraz sytuacji.
Overthinking zaczyna się już w dzieciństwie, gdy nasz dziecięcy, ciekawy świata mózg zaczyna być faszerowany racjonalną, konkretną wiedzą. Gdy jesteśmy młodzi, nasze mózgi są na szczycie, tworząc miliony nowych połączeń nerwowych i chłonąc informacje jak gąbka. Ważne, by zachęcać dzieci do tej ciekawości i nie tłamsić ich wyobraźni, nawet jeśli ich pomysły wydają się czasem conajmniej dziwaczne.
Sir Kenneth Robinson, pisarz i międzynarodowy konsultant ds. edukacji twierdzi, że dzieci zatracają swoją umiejętność wnioskowania, gdy tylko przekroczą próg szkół i zaczną doświadczać systemu edukacji. Często na swoich wykładach przytacza on pewną anegdotę:
“Pewna 6-letnia dziewczynka z zapałem coś rysowała na lekcji. Nauczycielka była zafascynowana tym, jak bardzo dziewczynka skupiała się na swojej pracy i postanowiła zapytać, co takiego ma przedstawiać jej rysunek. “Rysuję Boga” – odpowiedziała. “Ale nikt przecież nie wie, jak wygląda Bóg” – zdziwienie nauczycielki urosło. Na co rezolutna mała odpowiedziała “Będą wiedzieć, jak tylko skończę rysować.”
Sześciolatka z powyższej historii była na samym szczycie swojej dziecięcej kreatywności. Miała w sobie tyle odwagi, że interpretowała rzeczywistość na swój sposób, nawet jeśli miałby być on błędny. Robinson twierdzi, że stygmatyzacja porażki, betonowy system ocen, skupianie się tylko na akademickich umiejętnościach i parcie na to, by od razu po studiach/szkole mieć pracę sprawia, że system edukacji wywołuje w nas przerażenie, że zaczniemy żyć “nieodpowiednim” życiem.
To wszystko prowadzi do overthinkingu. Wczesne lata naszego życia są wypełnione nauką. W klasie i na zewnątrz. Uczymy się rzeczy formalnych, jak i tych nieformalnych, społecznych, emocjonalnych. Oczywiście to wszystko może dać nam coś wielkiego – stopień naukowy.
W swojej książce “Parodia wyboru”, dr Barry Schwartz mówi, że ludzie lubią uczucie, gdy mają w życiu wybór, a jedynym sposobem, by podjąć dobrą decyzję, jest zgromadzenie jak największej ilości danych. Oczywiście, gdy mamy tych informacji ZBYT WIELE, jesteśmy przeciążeni i tracimy wigor. A zatem, jeśli nasz system edukacji prowadzi do informacyjnego zapchania i sprawia, że boimy się nie mieć racji i podejmować złe decyzje, to szukając wciąż nowych i lepszych (w naszym mniemaniu) rozwiązań, to overthinking wydaje się wręcz nieunikniony.
Psycholog Susan Nolen-Hoeksema mówi, że nasze mózgi są mocno narażone na overthinking, ponieważ wszystkie wspomnienia, myśli i emocje są w nim składowane i połączone ze sobą siecią połączeń nerwowych.
Mówi także:
“Gdy jesteś w kiepskim nastroju. Masz depresyjne epizody, jesteś niespokojny, zdenerwowany, to Twoje emocje uruchamiają kaskadę myśli związanych z nastrojem. Myśli te nie muszą być związane konkretnie z tym, co wprowadziło Cię w taki nastrój, ale zdarza się, że to, że nie poszło Ci w pracy sprawia, że do głowy przychodzi Ci zmarła rok temu sąsiadka.”
Uczymy się tak wielu rzeczy w ciągu całego życia, że jedynym sposobem na to, by nimi zarządzać, jest zaufanie swojemu przeczuciu, intuicji. Na Uniwersytecie w Chicago, profesor Sian Beilock, badał sportowców, którzy zawalili bardzo ważny mecz/zawody, do których trenowali przez wiele lat. Jak to możliwe, by “dać ciała” w czymś, co ulepszali przez niemal całe życie?
Odpowiedzi na to pytanie, Beiloch udzielił New York Times’owi:
“Nie myślisz o tym, co jest rutyną. Nie zastanawiasz się wykonując uderzenie kijem golfowym lub biegnąc na 100 metrów przez płotki. Jak schodzisz ze schodów, też nie debatujesz nad tym, którą nogę postawić jako pierwszą. Jednak, gdy poproszę Cię o to, byś pomyślał o tym, że najpierw musisz ugiąć kolana, potem podnieść stopę i postawić ją na schodku, prawdopodobnie spadniesz na twarz. To samo dzieje się ze sportowcami. Próbowali analizować każdy kolejny krok.”
Wszystko to, co napisane powyżej prowadzi do jednej konkluzji – warto popracować nad sobą i skończyć wszystko analizować. Dlaczego? Bo najprawdopodobniej już znasz odpowiedź. Masz ją w sobie i ta intuicja na pewno coś Ci podpowiada.
O tym jak poradzić sobie z paraliżem analitycznym – już wkrótce.