Pani D. i frustracja
„W depresji nawet najbardziej oczywista radość jest pokryta papierem ściernym, zimną blachą, szkłem.”
Depresja to nie zawsze maskara spływająca pod prysznicem razem z Twoimi łzami i te wszystkie smutne piosenki w słuchawkach, gdy Ty leżysz sam w łóżku. Czasami depresja to niechęć do rozmawiania z kimkolwiek przez wiele wiele dni, a innym razem desperacka potrzeba by być wśród ludzi, po to by nie zwariować. Czasami depresja to kompletny brak apetytu, nawet jeśli nie jadłeś nic od wczoraj, a innym razem to wyjadanie wszystkiego, co masz w lodówce, szafkach w kuchni i szufladach w całym mieszkaniu. A potem ostatkiem sił, wycieczka do sklepu po kolejne jedzenie.
Depresja to nie zawsze Twój partner, który trzyma Cię bardzo mocno w ramionach i mówiący Ci, że wszystko będzie w porządku. Depresja to siedzenie naprzeciwko siebie przy stole, grzebanie widelcem w talerzu, niejedzenie, jego pytania o to, co się dzieje i wszechogarniająca świadomość, że rujnujesz mu wieczór, bo nie możesz ot tak nagle wszystkiego zmienić i poczuć się szczęśliwym człowiekiem.
Depresja to nie jest ta chwilowa bezsenność, w której nie możesz zasnąć do północy, a potem ciężko jest Ci wstać o 7 rano, by zjeść normalne śniadanie przed wyjściem z domu. Depresja do tygodnie, a czasem nawet miesiące, w których nie śpisz do 5-6, a nadal musisz wstać o 7. To to wyczerpanie organizmu, który nie pozwala Ci w końcu odpocząć.
Depresja to ta cholerna frustracja i desperacka potrzeba cieszenia się czymś. Czymkolwiek. I bycia wreszcie normalnym chociaż przez chwilę. Depresja to ciągłe sekrety i ukrywanie się przed ludźmi, których kochasz, bo nie chcesz, by widzieli jak bardzo pokaleczony i popsuty jesteś.
Nie, depresja to nie są te piękne czarno-białe zdjęcia.
Depresja to przerażająca samotność i w przeważającej części jest to po prostu wyczerpujące. Nie chcesz doświadczać tej frustracji, więc zacznijmy wreszcie traktować ją poważnie.