Słuchaj siebie
Udało Ci się stworzyć listę rzeczy, za które możesz być wdzięczny? I komu? Mam nadzieję, że poważnie podchodzisz do tego. Jeśli się zagubisz w ciemności-ta lista może Cię poprowadzić do światła. Ale to nie wszystko co możesz zrobić.
Ze swojej strony polecam także techniki relaksacyjne, o których więcej możesz przeczytać TU:http://psycholog-pisze.pl/zrelaksuj-sie-czesc-1/ i TU:http://psycholog-pisze.pl/zrelaksuj-sie-czesc-2/
Ale niedawno poznałam jeszcze jedną bardzo ciekawą „pomoc” w wychodzeniu z depresji. Kolejne ćwiczenie.
Tym razem musisz się bardzo mocno skupić na swoim ciele i jego odczuciach. Połóż się wygodnie, zamknij oczy, wycisz umysł. Najlepiej to ćwiczenie robić wtedy, gdy nachodzą Cię negatywne myśli, pozwoli Ci ono skupić swoją uwagę na czymś innym-na fizyczności, która boli nierzadko mniej niż dusza.
Gdy będziesz w największym dołku psychicznym, gdy ciężko będzie Ci się podnieść z kolan-zostań na nich, a najlepiej się właśnie połóż. I zacznij słuchać. Co w tym czasie, gdy umysł wędruje po najciemniejszych zakamarkach duszy, odczuwasz w ciele? Coś Cię boli? Doskwiera? Jak bije Twoje serce? Mocno czy może leciutko niczym ledwie słyszalny trzepot skrzydeł motyla. Czy któraś z części Twojego ciała jest mocno rozluźniona lub przeciwnie, bardzo napięta?
Czemu służy to ćwiczenie? To doskonały trening uważności. Skupiania się na rzeczach, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, a które często są nie tyle istotne, co określają raczej to jak się zachowujemy, co myślimy i czujemy.
Uważność ma także zastosowanie w terapii. Nazywa się ją Mindfulness. Jak ją stosować? Najlepiej udać się oczywiście do specjalisty, który Tobą pokieruje, ale można pewne elementy stosować samemu w życiu prywatnym.
Weź do ręki pierwszą rzecz, która Ci wpadnie w oko. Przyjrzyj się jej, ale nie nazywaj. Nie mów sobie w myślach, że trzymasz jabłko, telefon, zeszyt. Trzymasz rzecz. Kształt. Fakturę. Zapach. Smak. Poczuj ją pod palcami, powąchaj, posmakuj. Patrz na to tak, jakbyś widział to po raz pierwszy w życiu. Trochę jak dziecko, które cieszy się wszystkim, co mu wpadnie w małe rączki. Doceń to, co trzymasz. I ciesz się tym.
Nie mówię tutaj, że każdego dnia, kiedy wstajesz i myjesz zęby, masz się zachwycać swoja pastą lub szczoteczką. Nie chcę tutaj sprowadzać Mindfulness do jakiegoś poziomu totalnej abstrakcji. Pragnę jedynie pokazać Ci, że na wiele rzeczy można spojrzeć nieco inaczej niż zwykle i na nowo zacząć czerpać z nich radość.
Tak jak na swoje ciało w depresji. Które może czasem zawodzi, gdy nie chce nam się kompletnie nic, ale jest. Serce bije. Oddech się wyrównuje i uspokaja. Dłonie, może lekko spocone, ale są całe i zdolne do utrzymania kubka. Nogi, mimo iż drżą przy każdym kroku, są w stanie zaprowadzić Cię do łazienki. Oczy, które widzą świat w czarnych barwach, na razie, ale są, pracują, patrzą, widzą. Pozwól im i sobie samemu spojrzeć na świat odrobinę inaczej niż każdego czarnego dnia.
Bo każda dusza potrzebuje czasem pójść w stronę światła. A najłatwiej zrobić to, próbując obserwować malutkie rzeczy wokół siebie, które sprawią Ci chociaż odrobinę radości.