Blog dla chcących więcej oraz gabinet pomocy psychologicznej online

EMOCJE RELACJE ZABURZENIA

Tak, możesz kochać za bardzo

06/03/2019

Tak, możesz kochać za bardzo

Syndrom „kochania za bardzo” czy też „uzależnienia od miłości” został szeroko opisany przez Robin Norwood. Zdaniem tej psychoterapeutki problem jest poważny i dotyka naprawdę dużo osób, z czego większość stanowią kobiety.

Norwood twierdzi, że „kochanie za bardzo” to pozostawanie w związku, który nie jest satysfakcjonujący, sprawia ból i cierpienie, uruchamia poczucie odrzucenia lub poniżenia, jednak pomimo tego (a może: właśnie dlatego) decydują się na tkwienie w tej relacji.

Niebagatelny wpływ doświadczeń z dzieciństwa

Kobiety, które kochają za bardzo, często dorastały w domach dysfunkcyjnych, w których nie były zaspokajane ich potrzeby emocjonalne. Do deprywacji mogło dochodzić w różnych obszarach, jednak szczególnymi potrzebami, które nie były realizowane związane są z bliskością, prawdziwą i szczerą troską ze strony rodziców i fundamentalnym poczuciem bezpieczeństwa.

Zauważono, że w takich rodzinach role przyjmowane przez jej członków bardzo często są sztywne, a rzeczywistość i myśli bądź uczucia tych osób są negowane i deprecjonowane, co w efekcie sprzyja stworzeniu atmosfery deprywacji emocjonalnej i braku zdrowych relacji z najbliższymi. Te doświadczenia mogą z kolei budować pewne wzorce zachowań, które będące adaptacyjnymi w przeszłości, praktykowane w życiu dorosłym, stają się nieadekwatne i sprzyjają tkwieniu w relacjach, o których mowa w tym artykule.

„Kochanie za bardzo” staje się, więc pewną strategią, która ma na celu przezwyciężenie dawnych doświadczeń i uporanie się z przeszłością, a także walka z paraliżującym lękiem przed samotnością i odrzuceniem.

Cechy charakterystyczne funkcjonowania w uzależnieniu uczuciowym

Poświęcanie się – pozostawanie w związku pomimo poczucia krzywdy i niedoświadczania szczęścia i satysfakcji z relacji. Bardzo często podejmują próby skłonienia partnera do jego zmiany lokując w nim źródło swoich problemów i dyssatysfakcji. Kobiety te bardzo często przyjmują wiele ról (matki, przyjaciółki, partnerki, a nawet terapeutki), chcąc zapewnić partnerowi realizację wszelkich jego potrzeb.

Poczucie winy – zdeterminowane jest poczuciem własnej wadliwości i niezasługiwanie na akceptację i szczęście. Związane jest to z poczuciem nie bycia wystarczająco dobrą czy atrakcyjną dla partnera. Chcąc „zrekompensować” mu swoje braki bardzo często podejmują heroiczną walkę o jego uznanie przejmując odpowiedzialność za jego życie czy błędy, które popełnia, co jednocześnie wiąże się z przekraczaniem granic kobiety i poświęcaniem się przez nią.

Obsesyjna kontrola wynikająca z lęku przed odrzuceniem – „opętanie” związkiem uczuciowym przy jednoczesnym negowaniu tego problemu i kłamstwach co do rzeczywistego stanu rzeczy i kondycji uczuciowej kobiety. Życie wyłącznie potrzebami partnera w połączeniu z deprecjacją własnych.

Bardzo często przechodzi to także we współuzależnienie (mowa o tym TUTAJ). Zdarza się, że z lęku przed byciem odrzuconą, zaczynają kontrolować partnera np. sprawdzając telefon partnera. Obawiają się zdrady, rozstania i porzucenia, a jeśli to nastąpi – bardzo długo nie potrafią sobie z tym poradzić, co wiązać może się z rozwinięciem się depresji lub niedomagań fizycznych związanych ze stresami psychicznymi.

Lęk przed bliskością – ma on związek z doświadczeniami z wczesnego dzieciństwa, kiedy to kobieta nie doświadczyła bezpiecznej relacji opartej na autentycznej bliskości. Bardzo często w dorosłym życiu, chcąc uniknąć odrzucenia, które kojarzone im jest z bliskością, nie są w stanie zaangażować się w głęboką relacje, co może skutkować częstym zmianom partnerów.

Lęk przed samotnością – odczuwanie niezwykle silnej potrzeby bycia w związku z mężczyzną, co wynika z ogromnego lęku przed samotnością. Samousprawiedliwianie i racjonalizowanie podejmowanych działań mających na celu utrzymanie przy sobie partnera, co często związane jest z irracjonalnymi posunięciami, chwiejnością nastroju, a nawet agresją.

Zatracenie się – niezaspokajana potrzeba miłości staje się przyczyną ogromnego cierpienia, od którego ucieczkę stanowi uzależnienie się od drugiej osoby, często okwiecone idealizacją partnera. Kobiety te często tkwią w błędnym kole pozostając bezsilnymi wobec swoich schematów, zniekształceń myśli, uczuć czy zachowań, co jednocześnie wspiera ich tkwienie w błędnym kole.

Ku zdrowej relacji z sobą i innymi

Zdanie sobie sprawy z istnienia problemu może okazać się szansą na pokonanie go, a tym samych poprawienie relacji z samym sobą i z innymi, a także podniesienie swojej jakości życia.
Wśród zadań bądź celów kobiet, które są uczuciowo uzależnione są m.in.:

  • Przyznanie się do swojej bezradności wobec problemu;
  • Zaprzestanie oskarżania innych za własne działania;
  • Koncentrowanie się na sobie, chęć poznania samego siebie i wzięcia odpowiedzialności za podejmowane zachowania;
  • Szukanie wsparcia wśród osób o podobnych doświadczeniach i problemach (grupy samopomocy);
  • Próba konfrontacji z własnymi trudnościami zamiast unikania ich;
  • Budowanie sieci wsparcia i nawiązywanie nowych, zdrowych i pozytywnych relacji oraz poszukiwanie zainteresowań.

Niezwykle ważna jest samoświadomość i gotowość oraz otwartość na bycie w kontakcie z samym sobą. Proces poznawania siebie może okazać się trudny, jednak dobrze pamiętać o tym, jak ogromną wartość za sobą niesie. Stworzenie relacji ze sobą otwiera drzwi do budowania poczucia własnej wartości, ale jest to wymagająca praca. Warto zaznaczyć, że „samopomoc” nie zawsze jest możliwa i najlepiej jest poszukać wsparcia u specjalisty – psychologa lub psychoterapeuty.

Cytując Ericha Fromma:

„Jeżeli człowiek potrafi kochać w sposób produktywny, kocha również samego siebie; jeżeli potrafi kochać tylko innych, nie potrafi kochać w ogóle”.


Bibliografia:

Fromm, E. (1992). O sztuce miłości, tłum. A. Bogdański, Warszawa.

Norwood, R. (2006). Kobiety, które kochają za bardzo i ciągle liczą na to, że on się zmieni. Jahr Polska.


    Jestem studentką psychologii na III roku na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Swoją przyszłość wiążę z psychologią kliniczną, rozważam też podjęcie nauki w Szkole Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowie. Uczestniczyłam w praktykach w pracowni psychotechnicznej Pro Salus. Obecnie jestem wolontariuszem w Centrum Neuropsychiatrii Neuromed na Oddziale Dziennym dla dzieci i młodzieży. W wolnych chwilach ćwiczę jogę i nie wyobrażam sobie życia bez moich dwóch kotów!